aktualności
o klubie
futsal
liga okręgowa
drużyny młodzieżowe
ośrodek szkoleniowy
sponsoring
BLF
linki

 
 

Rekord Bielsko-Biała - EC Rzeszów 5:5 (1:1)

Remis na życzenie.


0:1 – Krzysztof Szymański w 3 min.
1:1 – Piotr Szymura z rzutu wolnego w 16 min.
2:1 – Andrzej Szymański w 23 min.
3:1 – Wojciech £ysoń w 24 min.
3:2 – Krzysztof Szymański w 24 min.
4:2 – Wojciech £ysoń w 26 min.
5:2 – Piotr Bubec w 28 min.
5:3 – Krzysztof Szymański w 32 min.
5:4 – Krzysztof Szymański z rzutu karnego z 10 m w 36 min.
5:5 – Krzysztof Szymański z rzutu karnego z 10 m w 38 min.

Rekord: Witold Zając – Andrzej Szal, Piotr Pawełek, Piotr Szymura, Andrzej Szymański, Wojciech £ysoń, Dawid Wiśniewski, Sebastian Strzempa, Piotr Bubec; £ukasz Mentel, Jarosław Piwkowski.

BIELSKO-BIA£A (30 września 2007 r. g. 18.00).
Tego się nikt nie spodziewał. Jeden z głównych kandydatów do awansu do ekstraklasy tylko zremisował na własnym parkiecie z zespołem, który po raz pierwszy wystąpił w meczu o mistrzostwo II ligi. Mało tego – faworyt prowadził na 8 minut przed końcem 5:2 i nic nie zapowiadało nagłej zmiany scenariusza. Zamiast nadal spokojnie punktować beniaminków, rekordziści wdali się jednak w niepotrzebną wymianę ciosów. Wtedy okazało się, iż zespół przyjezdnych dysponuje mocnym uderzeniem. Jak to określił po meczu trener Elektrociepłowni Grzegorz Rejkowski, najlepszy na parkiecie zawodnik gości Krzysztof Szymański miał „dzień konia” i zadał trzy ostatnie trafienia rekordzistom, doprowadzając do sporej niespodzianki.
Już pierwsza akcja meczu zapowiadała, iż rzeszowiacy nie będą chłopcami do bicia. Po stracie piłki przez rekordzistów goście przeprowadzili szybki kontratak i Krzysztof Szymański po raz pierwszy strzelił do pustej bramki obok bezradnego Witolda Zająca. Odtąd mecz stał się bardzo żywy i mnożyły się podbramkowe akcje z obu stron. Rekordziści próbowali odrobić straty, a goście wyczekiwali na okazje do kontrataków. W 3 min. Piotr Szymura strzelił z 8 metrów w bramkarza, a w 5 min. Sebastian Strzempa trafił piłką w słupek. W 9 min. bramkarze ładnie bronili groźne strzały z 7 metrów Krzysztofa Szymańskiego i Andrzeja Szala. W 11 min. Piotr Kukulski minął przy bocznej linii Andrzeja Szala, ale strzał napastnika gości obronił w pięknym stylu Witold Zając. W 14 min. bramkarz gospodarzy ponownie popisał się kunsztem dwukrotnie odbijając piłkę po uderzeniach £ukasza Tabisza z kilku metrów. W 16 min. Andrzej Szymański przestrzelił z 6 metrów nad bramką gości.
Chwilę później padło jednak wyrównanie. Rzut wolny z 13 metrów egzekwował Piotr Szymura, który znalazł lukę w murze obronnym rzeszowian i płaskim strzałem zaskoczył Rafała Pomianka. Po wyrównaniu rekordziści „rzucili się” z jeszcze większym impetem na rywali. W 16 min. Andrzej Szymański trafił z 5 metrów w bramkarza, a w następnej minucie Piotr Pawełek z 2 metrów – w słupek. W 17 min. £ukasz Tabisz po szybkich akcjach gości trzykrotnie doszedł do świetnych pozycji, ale jego strzały z okolic 10 metra bronił Witold Zając. W ostatnich dwóch minutach pierwszej połowy przed ogromną szansą na zmianę wyniku stanęli rekordziści. Z kilku metrów strzelali £ukasz Mentel, Wojciech £ysoń, a w końcu Piotr Bubec, ale bramkarz Rafał Pomianek był na posterunku.
Druga połowa rozpoczęła się od zdecydowanego natarcia gospodarzy, którzy jednak stracili piłkę i strzał £ukasza Tabisza z 9 metrów z trudem obronił Witold Zając. W 21 min. przed szansą zmiany wyniku stanął Andrzej Szal. Piłka po jego strzałach z 6 metrów obiła jednak najpierw nogi Rafała Pomianka, a chwilę później trafiła w… poprzeczkę bramki gości. W 22 min. tylko rozpaczliwy wślizg obrońcy rzeszowian uchronił ich przed utratą gola, gdy Piotr Szymura strzelał już do pustej bramki. Rekordziści domagali się rzutu karnego, ale krakowski arbiter nie był skłonny go przyznać. Wreszcie w 23 min. okres przewagi Rekordu przyniósł bramkowy efekt. Po ładnej zespołowej akcji po podaniu Piotra Szymury do pustej bramki trafił z metra Andrzej Szymański. Chwilę później na bramkę gospodarzy szarżował Krzysztof Szymański, ale Witold Zając ofiarną interwencją zapobiegł nieszczęściu. W 24 min. na 3:1 podwyższył wynik po koszykarskim piwocie w polu karnym Wojciech £ysoń. Jeszcze w tej samej minucie swego drugiego gola w meczu strzelił Krzysztof Szymański, który wykorzystał niefrasobliwość rekordzistów. W 26 min. na kolejną indywidualną akcję zdecydował się Wojciech £ysoń i mocnym strzałem z 6 metrów zdobył czwartego gola dla bielszczan. Jeszcze w tejże minucie napastnik gospodarzy przeprowadził kolejny atak, ale tym razem piłkę po jego strzale zza linii pola karnego odbił bramkarz gości. W 28 min. piękną akcję przeprowadziła druga czwórka Rekordu i Piotr Bubec nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Rekordziści dążyli w dalszym ciągu do powiększenia rozmiarów zwycięstwa. W 28 min. w sytuacji sam na sam z bramkarzem „ciepłowników” znalazł się Andrzej Szymański, ale Rafał Pomnianek nie dał się pokonać. Chwilę później dwukrotnie jeszcze Andrzej Szymański miał podobne okazje, ale nie zdołał strzelić gola. Tuż potem golkiper gości obronił jeszcze dwa strzały – Piotra Pawełka i Piotra Bubca – z 6 metrów. Na akcje gospodarzy odpowiedział Piotr Kukulski, ale nie trafił do bramki z 2 metrów. Żywiołowe ataki rekordzistów nie przyniosły powodzenia. Tymczasem strata piłki przez bielszczan i kontratak gości przyniosły kolejnego gola rzeszowianom. W roli głównej po raz trzeci tego dnia wystąpił Krzysztof Szymański. Rekordziści usiłowali szybko podwyższyć wynik, ale piłka po strzałach z kilku metrów £ukasza Mentla i Jarosława Piwkowskiego trafiała w słupek! W 25 min. Witold Zając chwycił w dłonie piłkę po „atomowym” uderzeniu Krzysztofa Szymańskiego z rzutu wolnego z 11 metrów. Rekordziści mieli w tym momencie już pięć przewinień na koncie i każdy następny faul przynosił rzut karny z 10 metrów dla gości. Tak stało się w 36 min. Krzysztof Szymański strzelił płasko i mocno, i Witold Zając nie zdążył z interwencją. Za chwilę Krzysztof Szymański znów szarżował na bramkę gospodarzy. Witold Zając był jednak lepszy w pojedynku sam na sam z napastnikiem rzeszowian. W następnej akcji meczu podobnej sytuacji po przeciwnej stronie boiska nie wykorzystał Piotr Szymura. W 38 min. Jarosław Piwkowski interweniował wślizgiem i sędzia ponownie wskazał na punkt 10 metrów (obrońca gospodarzy twierdził później, że jego interwencja była prawidłowa). Piłkę ustawił raz jeszcze Krzysztof Szymański. Jego strzał, po którym piłka odbiła się z dużą mocą od słupka, był perfekcyjny. Piąty gol napastnika gości ustalił – jak się wkrótce miało okazać – wynik dramatycznego i ciekawego spotkania.
Po stracie piątego gola rekordziści wycofali bramkarza, a jego miejsce zajął Piotr Szymura. Gra „z przewagą” zawodnika w polu nie przyniosła jednak zmiany rezultatu. Co prawda w ostatniej minucie meczu jeden z zawodników gości zmienił kierunek lotu piłki ręką, ale krakowscy sędziowie tego nie dostrzegli (lub nie byli łaskawi dostrzec). Tuż przed końcową syreną Piotr Bubec miał jeszcze jedną sytuację do zdobycia gola. Jego strzał z najbliższej odległości był jednak zbyt słaby, aby zaskoczyć Rafała Pomianka. W ten sposób faworyci tylko zremisowali na własnym parkiecie z beniaminkiem.
Po meczu powiedzieli:
Trener EC Rzeszów Grzegorz Rejkowski: – Wiedzieliśmy, że mecz będzie bardzo trudny, gdyż Rekord to faworyt tych rozgrywek, a my przyjechaliśmy w osłabionym składzie. Dwóch naszych czołowych zawodników doznało kontuzji w sobotnim meczu naszej drużyny klasy okręgowej na trawiastym boisku. Już po pierwszych akcjach zorientowaliśmy się, że Rekord to wspaniały zespół, który posiada znakomitego bramkarza. Przyznam, że przy stanie 5:2 dla gospodarzy przestałem wierzyć w swoją drużynę, ale jak się okazało, niepotrzebnie. Moi podopieczni zagrali niezwykle ambitnie i potrafili odrobić straty. „Dzień konia” miał Krzysztof Szymański. Jest to świetny zawodnik, ale potrafi też nie wykorzystać sześciu stuprocentowych okazji pod rząd. Dziś udawało mu się niemal wszystko.
Trener BTS Rekord Bielsko-Biała Marcin Biskup:Po meczu w szatni było bardzo gorąco, ale nie mogło być inaczej. W taki sposób, jak zagrali dziś moi podopieczni, nie można grać w hali. Zapachniało amatorszczyzną. „Frajerstwo” to najdelikatniejsze słowo, jakie ciśnie mi się na usta po spotkaniu. Jeśli niektórzy zawodnicy będą się zachowywali w sposób nieodpowiedzialny, to nie będzie w Bielsku-Białej I ligi. Nieodpowiedzialni nie mogą grać. Będziemy musieli o tym porozmawiać we własnym gronie. W takim meczu, jak dzisiejszy, zawsze można wskazać, że jedna czwórka grała trochę za długo. Siedzieli jednak na ławce ci zawodnicy, którzy nie potrafili podporządkować się rygorom taktycznym. Zresztą tak bywa w naszej pracy. Trener ma bardzo krótkie chwile na podjęcie decyzji. Gratuluję gościom podejścia do meczu. Zawsze mówiłem, że w sporcie najważniejsza jest pokora.


dodał: Jan Picheta
30-09-2007

zobacz komentarze(3)
dodaj własny komentarz


powrot



Najblizsze mecze:


Futsal

koniec sezonu


Liga okręgowa

koniec sezonu


mailto: admin