Rekord Bielsko-Biała - Marex Chorzów 2:4 (1:0) FUTSALDwie minuty Marexu.
1:0 – Piotr Bubec w 9 min.
2:0 – Piotr Szymura w 27 min.
2:1 – Kamil Neznal w 38 min.
2:2 – Dariusz Steinmann w 38 min.
2:3 – Rafał Górny z rzutu karnego z 10 m w 39 min.
2:4 – Tomasz Pyzik w 40 min.
REKORD: Krzysztof Burnecki – Marek Profic, Andrzej Szal, Piotr Szymura, Andrzej Szymański; Dawid Wiśniewski, Sebastian Strzempa, Wojciech £ysoń, Piotr Bubec; £ukasz Mentel.
BIELSKO-BIA£A (28 PA¬DZIERNIKA 2007, G. 18.00). Przez 37 min. meczu rekordziści wypracowali sobie kilkadziesiąt sytuacji strzeleckich, z których potrafili wykorzystać tylko dwie. W 9 min. Piotr Bubec otrzymał piłkę po diagonalnym podaniu Piotra Szymury i uderzył z 5 metrów z tzw. klepki w „krótki róg” bramki gości. Dobrze grający dotąd Tomasz Pyzik nie zdążył zareagować i musiał wyciągać piłkę z siatki. W pierwszej odsłonie gry jeszcze kilkakrotnie zawodnicy gospodarzy mieli świetne sytuacje do podwyższenia wyniku, ale albo pudłowali, albo mijali się z piłką pod bramką, albo strzelali w bramkarza, albo trudniejsze piłki wyłapywał Tomasz Pyzik. Nieliczne strzały gości bronił pewnie Krzysztof Burnecki.
W drugiej części meczu obraz gry nie zmieniał się przez długie minuty. Gospodarze raz po raz dochodzili do sytuacji strzeleckich, ale nie potrafili ich wykorzystać. Andrzej Szymański dwukrotnie stracił piłkę nieatakowany przez rywali tuż przed bramką gości. Piotr Bubec wymanewrował obrońców, strzelił z 4 metrów, ale Tomasz Pyzik instynktownie odbił piłkę w słupek. Podobnie znakomicie interweniował broniąc płaskie, kąśliwe strzały z dystansu Andrzeja Szala, Piotra Szymury i Wojciecha £ysonia. W 27 min. bramkarz gości skapitulował jednak po precyzyjnym strzale Piotra Szymury z 9 metrów w „długi róg” bramki Marexu. Goście próbowali kontratakować i w miarę upływu czasu ich akcje stawały się coraz groźniejsze. Rekordziści opadli z sił i nie grali już „wysoką” strefą w obronie, lecz cofnęli się na własną połowę. Dlatego pod bramką Krzysztofa Burneckiego dochodziło do ostrych spięć. Bramkarz Rekordu popisał się znakomitą interwencją zwłaszcza wówczas, gdy na jego bramkę biegli z piłką trzej rywale.
Rekordziści szybko zaliczyli pięć przewinień i w końcówce musieli uważać, żeby arbitrzy nie podyktowali rzutu karnego z 10 metrów za szósty faul w drugiej połowie. Nie ustrzegli się jednak przewinienia w 37 min. i przed szansą zdobycia gola stanął Sebastian Glanc. Napastnik gości uderzył piłkę mocno, ale świetnym refleksem po raz kolejny popisał się Krzysztof Burnecki. Na trzy minuty przed końcem meczu goście wycofali bramkarza i gdy posiadali piłkę, grali z przewagą zawodnika w polu. Już jedna z pierwszych akcji przyniosła im powodzenie. W 38 min. chorzowianie „rozklepali” obronę Rekordu i Kamil Neznal pewnie skierował piłkę do pustej bramki. Chwilę później pozostawiony bez opieki na linii pola karnego Dawid Steinmann strzelił zaskakująco z półobrotu i goście wyrównali. W 39 min. bielski sędzia Krzysztof Koziarski dopatrzył się faulu w ataku Piotra Bubca, który stał przed przeciwnikiem tyłem do bramki gości. Rekordziści protestowali, ale nie mogło to odwrócić losów meczu. Drugi rzut karny wykorzystali już piłkarze Marexu. Rafał Górny uderzył bardzo mocno piłkę czubkiem buta i futbolówka zatrzepotała w siatce tuż przy słupku. Tym razem to rekordziści zostali zmuszeni do wycofania bramkarza z gry podczas posiadania piłki. Niestety przyniosło to skutek odwrotny od zamierzonego. Po jednej z akcji Rekordu piłkę przechwycił Tomasz Pyzik i strzałem z woleja z około 40 metrów ustalił wynik meczu. Śląscy futboliści w ciągu dwóch minut strzelili dwa razy więcej goli, niż rekordziści przez resztę spotkania, mimo iż to właśnie gospodarze mieli wielokrotnie więcej okazji do zdobycia bramek.
Po spotkaniu trener Rekordu Marcin Biskup był bardzo poirytowany, ale stwierdził, że bielszczanie jeszcze nie złożą broni i powalczą o awans do ekstraklasy.
– Gratuluję zwycięstwa piłkarzom Marexu. Potrafili wykorzystać nasze słabości w dwóch ostatnich minutach. Tymczasem moi podopieczni przy stanie 2:0 mieli mnóstwo sytuacji, ale strzelali po słupkach bądź w bramkarza. Gdybyśmy wykorzystali choć jedną z tych dogodnych pozycji do strzelenia goli, które wówczas mieliśmy – trzy punkty zostałyby w Bielsku-Białej. Szkoda straconej szansy, ale nie możemy się załamywać. Do końca rozgrywek jeszcze sporo meczów. Walczymy nadal. – zapewnił Marcin Biskup.
– Spośród zespołów, z którymi dotąd graliśmy, Rekord jest najlepiej poukładany, zarówno organizacyjnie, jak i podczas gry – na boisku. To drużyna, która rzeczywiście bardzo dobrze gra w piłkę halową pod względem taktycznym. W porównaniu z Rekordem Gwiazda czy Upos grają bardzo chaotycznie. Dlatego tym cenniejszy jest nasz sukces. Cieszę się, że wytrzymaliśmy spotkanie kondycyjnie i potrafiliśmy w ciągu… dwóch minut pokonać tak dobry zespół – stwierdził trener Marexu Adam Lichota.
| |
dodał: Jan Picheta 28-10-2007 |